piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 4

Marina i Ofelia, dwie młode kobiety. Jedna sekretarka, mężatka z dwójką dzieci, druga młoda, studentka, rozpoczynająca dopiero żyć. Jednak obydwie skrywające mroczny sekret. Prostytucja. boże dlaczego kobiety tak się poniżają? Czy dziewczyny mogły się znać? Czy miały wspólnych klientów, może alfonsa? Na wszystkie te pytania należy znaleźć odpowiedź. Jeszcze ta przeklęta wiadomość. Ten sam sprawca, co przed laty, ale dlaczego? Minęło przecież dziesięć lat od tamtej tragedii. Czego on chce, a może mimo wszystko to kobieta? Wykluczone, przecież kobieta nie mogłaby ich zgwałcić. Trzeba skupić się na klientach i alfonsach...

- Jason, mam coś dla ciebie- zawołała Alice, przerywając moje rozmyślenia.- Możesz dołączyć do wszystkich w konferencyjnej?- ruszyłem do całego zespołu. Jak mogłem się spodziewać na stole leżało mnóstwo zdjęć, a Charles siedział przed laptopem, wyświetlając coś na naszym rzutniku.
- Czeka nas dużo pracy- powiedział Matt.- Spójrz tylko ilu one dwie miały klientów- wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia.
- Rzeczywiście ilość jest imponująca- wtrącił David.- Jednak bardziej dziwi mnie styl życia tych ludzi. Ludzie majętni, z ustatkowanym życiem, rzekomo niezwykle zakochani w swoich żonach.
- Dajcie jakieś konkrety- powiedziałem.- Kogo dokładnie będziemy musieli w najbliższym czasie odwiedzić.
- Jonathan Rees, prezes banku Golden Grece- odpowiedział Matt.- To jest dobre, zaczynał jako sortujący dokumenty, bardzo szybko awansował i jest tak zwanym dorobkiewiczem. Teraz wspólnie z żoną nie zadają się z nikim z poza swojego grona.
- Aleksander Gardner, prokurator generalny, żona, dwójka dzieci i piękny dom na przedmieściach- powiedziała Alice.- Wszyscy się z nim liczą, pomaga wspólnie z żoną dzieciom chorym na HIV.
- Tutaj mamy za to inny kaliber klienta- wtrącił David.- Daniel Mich, diler narkotykowy, skazany za handel wśród nieletnich na trzy lata pozbawienia wolności. Znam go, przeprowadzałem jego przesłuchanie. Jak łatwo się domyślić to zwykły menel, za przeproszeniem.
- Jednak to jeszcze nic- powiedziała Alice.- Brandon Kalington, gubernator lat pięćdziesiąt trzy, żonaty od trzydziestu lat, dwójka dorosłych synów również zajmujących się polityką. Uważany za wzór do naśladowania, a tutaj taki psikus.
- Wow, gubernator i prostytutki, kto by pomyślał- zawołał Matt.- Jednak on ma największy motyw, w końcu wyobraźcie sobie, jaki wybuchłby skandal gdyby wyszło na jaw, że jeden z najbardziej szanowanych osób płaci za seks.
- Nie zapominajcie o tym dilerze narkotyków- powiedziałem.- Nasza pierwsza ofiara była uzależniona. Możliwe, że płacił jej za saks właśnie narkotykami. Pomyślmy, spotkali się na jeden ze swoich wieczorów i przeholowali. Może lubili ostry seks na haju, ale jak to bywa facet się nie kontrolował , przydusił ją, zabił, a później się wystraszył, może rozbił jej głowę dla odsunięcia od siebie podejrzeń. Której z nich klientem był nasz gubernator?- zapytałem.
- Ofelii, facet najwyraźniej lubi dziewczyny, które mogłyby być jego córkami- odpowiedział Charles.- Nie zapominajmy prokuratora generalnego, przecież mąż Mariny jest prawnikiem, możliwe, że się znali. To daje nam podstawy, żeby nie skreślać go za szybko z naszej listy podejrzanych.
- Masz rację, ktoś powinien go obserwować- powiedziałem.- A macie wśród klientów jakiś europejczyków?- zapytałem.
- Jak widzisz jest ich całkiem sporo- powiedziała Alice.- Wyłuszczyliśmy tylko tą czwórkę, ponieważ wydawali się najbardziej podejrzani. Sprawdzę ich wszystkich i przekażę ci jeżeli ktoś taki się znajdzie.
- Wolałbym, żebyś dzisiaj poobserwowała Johna Fornesko- powiedziałem.- Weź do pomocy Felix'a.
- Felix dołącza do naszej ekipy?- zapytał Matt.- Faceci rządzą.
- Moim zdaniem to dobry pomysł- powiedział David.- Matt i Charles wy zajmijcie się gubernatorem, a my z Jasonem pojedziemy na spotkanie z Danielem Michem.
- Zadania rozdzielone, wszyscy mamy być pod telefonem- powiedziałem i wszyscy rozeszliśmy się do swoich zadań.

***

- Rzeczywiście myślisz, że to ten Daniel mógł zamordować obie kobiety?- zapytałem, kiedy jechaliśmy już do domu chłopaka.
- To jedyny jako taki trop- odpowiedział Jason.- Zapewne znał Marinę od czasów, w których sama brała.
- Mnie się wydaję, że większy motyw mają pozostali podejrzani, jakich teraz mamy- odpowiedziałem.- Tak jak mówili pozostali, mąż, gubernator i prokurator generalny, mieli więcej do stracenia, niż ten chłopak.
- Masz rację- powiedział.- Zobaczymy co powie chłopak, a pozostali sprawdzą resztę podejrzanych. 
- Zostanie jeszcze jeden, pan prokurator.
- Wiem, najprawdopodobniej spotkamy się z nim jutro, jeżeli się uda- powiedział.
Wreszcie dojechaliśmy na wskazany w dokumentach adres. Była to jedna z najbiedniejszych dzielnic naszego miasta. Wręcz nie mogłem uwierzyć, że kilka kilometrów dalej bawiły się gwiazdy. Weszliśmy do kamienicy i wdrapaliśmy po schodach na najwyższe piętro. Zapukałem do mieszkania. Drzwi otworzyła na moje oko około sześćdziesięcioletnia kobieta.
- Dzień dobry, nazywam się David Fleacher, a to Jason  Chamblers, jesteśmy z policji, czy zastaliśmy Daniela?- zapytałem.
- Policja?- powtórzyła.- Czego panowie znów chcą od mojego syna?
- Chcemy z nim porozmawiać i zadać kilka pytań- tłumaczyłem spokojnie.- Czy możemy wejść?
- Proszę- przepuściła nas i weszliśmy do chyba najbardziej zagraconego pokoju jaki w życiu widziałem. Wszędzie walały się stosy ubrań, jakieś zabawki, papiery.
- Gdzie jest pański syn?- zapytał Jason.
- Zawołam go- wyszła z pokoju i za chwile usłyszeliśmy jak budzi syna. Minęło kolejne pięć minut, zanim z pomieszczenia wyszedł potargany, pół nagi mężczyzna.
- Matka powiedziała, że chcą panowie ze mną porozmawiać- powiedział ochrypłym głosem.- Czego ode mnie chcecie, przecież odkąd wyszedłem z paki jestem czysty.
- Chodzi nam o Marinę Fornesko- powiedziałem.- Znasz kogoś takiego?
- Nie przypominam sobie, żebym kogoś takiego spotkał- odpowiedział spokojnie.
- A teraz sobie przypominasz?- zapytał Jason, pokazując zdjęcie kobiety.
- Przecież to Mary- odpowiedział.- Coś się jej stało?  Znałem ją lata temu kiedy jeszcze zajmowałem się...tym za co mnie przymknęliście.
- Widziałeś się z nią ostatnio?- zapytałem.
- Nie widziałem jej od lat- powiedział.- Doszły mnie słuchy, że wyszła za mąż za jakiegoś nadzianego gościa i urodziła dzieci, ale osobiście nie widziałem jej chyba z dziesięć lat. O co wam chodzi, dlaczego o nią pytacie?
- Została zamordowana- nagle zbladł.- Sprawdzamy jej dawnych znajomych, skoro ją znałeś na pewno wiesz, że była prostytutką.
- Oczywiście, że wiedziałem- powiedział.- Poznałem ją kiedy obydwoje mieliśmy po piętnaście lat, już wtedy nieźle była utopiona w narkotykach, ale kiedy usłyszałem, że wyszła na prostą życzyłem jej wszystkiego najlepszego. Wiecie już kto ją zabił? 
- Jeszcze nie- powiedziałem.- A słyszałeś może, że dziewczyna wróciła do dawnego zawodu?
- Nie jestem w stanie wam udzielić żadnych informacji, ponieważ nie mam już nic wspólnego z tym środowiskiem- odpowiedział.- Pracuje teraz uczciwie na swoje utrzymanie.
- Może pamiętasz jeszcze coś co by nam pomogło w śledztwie?
- Jeżeli Mary rzeczywiście wróciła do zawodu, powinniście sprawdzić Rogera, jej alfonsa- powiedział.- On powinien wiedzieć z kim się spotykała.
- To chyba wszystko. Jeżeli sobie o czymś przypomnisz zgłoś się do nas- podałem mu nasze numery telefonów.- Do widzenia.

***

- Dzień dobry- powiedziałem do miło wyglądającej kobiety.- Nazywam się Charles Barton, a to mój przyjaciel Matthew Flemington, jesteśmy z policji i chcieli byśmy porozmawiać z gubernatorem, sprawa jest pilna.
- Proszę chwilę poczekać, zapytam czy panów przyjmie- popędziła w kierunku oszklonych drzwi i równie szybko wróciła.- Proszę za mną.
Weszliśmy do kolejnego nudno wyglądającego gabinetu. Brandon Kallingon już czekał na nas z bardzo poważną miną. Kobieta zaproponowała nam kawę, ale obaj odmówiliśmy.
- Czego sobie państwo ode mnie życzą?- zapytał, kiedy zostaliśmy sami.
- Prowadzimy dochodzenie w sprawie morderstwa Ofelii Miartenson, studentki pedagogiki, kojach ją pan?- zapytałem.
- Wybaczą panowie, ale w moim otoczeniu przewija się całe mnóstwo osób i niestety nie jestem w stanie powiedzieć czy znam taką osobę czy też nie- powiedział.
- Mamy tutaj jej zdjęcie- wręczył mu je Matt.- Teraz pan ją kojarzy?- zbladł tak bardzo, że wystraszyłem się, że zemdleje.
- Panowie zapewne wiedzą, że ją znam- pokiwaliśmy głowami.- Nie oceniajcie mnie zbyt surowo. Jestem wiele lat po ślubie i z żoną nie układa nam się już tak jak kiedyś, a ona była taka miła, ja... nie potrafiłem się powstrzymać.
- Nie obchodzi nas dlaczego zaczął się pan z nią spotykać- powiedział Matt.- Bardzo nas jednak interesuje gdzie pan był w środę wieczorem i wczoraj około szóstej rano?
- Podejrzewacie, że to ja ją zabiłem?- zapytał retorycznie.- W środę wieczorem mieliśmy zebranie, byli tam wszyscy moi współpracownicy, a wczoraj rano byłem jeszcze z moją żoną. Jednak proszę niech panowie z nią nie rozmawiają.
- Czy miał pan jakiś zatarg z tą dziewczyną?- zapytałem.
- Nie wiedzieliśmy, że to jest tylko zabawa- odpowiedział.- Nie traktowałem tego zbyt poważnie, ponieważ mam rodzinę. 
- Na dzień dzisiejszy to wszystko- powiedziałem.- Skontaktujemy się z panem w razie kolejnych pytań.

***

- Czyli tak naprawdę jeszcze nic nie mamy?- zapytałem, kiedy znów spotkaliśmy się w konferencyjnej.
- Wy sprawdziliście Daniela, my gubernatora i obaj wydają się nie mający nic wspólnego z tą sprawą- powiedział Charles. 
- Trzeba jeszcze sprawdzić prokuratora i tego prezesa banku- powiedziałem.- My z Davidem sprawdzimy prokuratora, a wy zajmijcie się prezesem banku.
- My mamy dla was bombę- krzyknęła Alice, wchodzą z Felix'em do konferencyjnej.- John Fornesko spotkał się dzisiaj z Aleksandrem Gardnerem, możliwe że w sprawach zawodowych, ale prawdziwym zaskoczeniem jest to, że spotkał się również z Jonathanem Reesem, prezesem banku.
- Jeszcze żeby tego było mało- wtrącił Felix- udało mi się dowiedzieć, że Marina Fornesko miała polisę na życie, wartą łącznie półtora miliona dolarów- powiedział.
- Czyżby to jednak mąż, zabił niewierną żonę, która przynosiła mu wstyd będąc prostytutką- powiedział Matt.- Dodatkowo jeszcze nieźle na niej zarobił.
- Nie zmieniamy planów, sprawdzamy pozostałą dwójkę. Poza tym nadal trzeba mieć na oku męża pierwszej ofiary. Alice mogłabyś, sprawdzić dla mnie alfonsa Rogera, niestety tylko tyle wiemy.
- Jasne Jason, spróbuję wszystko załatwić na poniedziałek.
- To na tyle, wszyscy możemy iść do domu. To był trudny dzień, mamy kontakt telefoniczny.