W
ciągu piętnastu minut cały zespół był już na miejscu, Nawet
jeżeli wszyscy zastanawialiśmy się, jak doszło do porwania
Etiennette teraz już wiedzieliśmy. W samochodzie, który miał
pilnować mieszkania dziewczyny, znajdowały się dwa ciała.
Policjanci dostali kulki, które rozszarpały obydwu czaszki.
Weszliśmy do budynku, później do mieszkania. Nic nie wskazywało
na jakieś oznaki walki, już przy drzwiach. Najwyraźniej
dziewczyna wpuściła napastnika do środka z własnej woli. Może
go znała, ale to przecież nie możliwe, rozmawialiśmy i
powiedziała, że nie znała mężczyzny, z który odeszła Jasmine.
Dlaczego w takim razie wpuściła go do środka? Dopiero kiedy weszliśmy w głąb mieszkania, odnaleźliśmy oznaki szamotaniny.
Potłuczone wazony, powywracane meble i kilka plam krwi, to
potwierdzało stan w jakim znajdowała się dziewczyna na zdjęciu
przesłanym Jasonowi. Właśnie Jason, dlaczego ukrywał to, że
sprawca się z nim kontaktował?
-
David, nie znaleźliśmy żadnych śladów, które mogłyby wskazywać
na sprawce- powiedział technik.- Najprawdopodobniej, uśpił
dziewczynę tym- pokazał mi chusteczkę.- Podejrzewam, że to
propofol, ale nie zostały na niej żadne ślady.
-
Niech to szlak!- krzyknąłem.- Mam nadzieję, że jeszcze coś
znajdziecie.
-
David, gdzie się podział Jason?- zapytał Charles.- Myślisz, że
sprawca się z nim skontaktuje?
-
Jest na dole- powiedziałem.- Powinniśmy mieć nadzieję, że w
końcu się nie powstrzyma i będzie musiał pochwalić się swoimi
dokonaniami z prowadzącym śledztwo w jego sprawie.
-
Nie wydaje ci się, że w tym wszystkim właśnie chodzi mu o to,
żeby wkurzyć Jasona?- zapytał.- W końcu tylko do niego wysyła
wszystkie wiadomości. To dość podejrzane, jak dla mnie.
-
Mam podobne odczucia w tej sprawie- odpowiedziałem.- Jednak równie
dobrze może on chce tylko wkurzyć wszystkich. Wiesz jeżeli on nas
obserwuje, zna każdy nasz krok i może wszystko precyzyjnie
zaplanować.
-
Myślisz, że on zdąży ją zabić?- zadał jedno z najtrudniejszych
pytań.- Chciałbym żebyśmy wreszcie zdążyli go powstrzymać. Ona
nie zasłużyła na śmierć, żadna z nich nie zasłużyła.
-
Tak jak powiedział Jason, każdy w końcu popełnia błędy. Miejmy
nadzieję, że on właśnie popełnił swój- szczerze chciałem w to
wierzyć.
***
W
mieszkaniu nie znaleziono żadnych innych śladów. To dość
dołujące, biorąc pod uwagę to, że chodzi tutaj o życie innej
osoby. Charles i Matt pojechali przepytać otoczenie dziewczyn do
towarzystwa, w którym Etiennette przebywała w ostatnich dniach,
jednak jak to z naszym szczęściem bywa żadna z nich ani nic nie
wiedziała albo udawała, że nic nie wie bojąc się, że i im może
przytrafić się coś złego. Niestety w tym miejscu musieliśmy
pogodzić się z porażką, Jednocześnie wszyscy czekali na jakieś
wiadomości od sprawcy. Mieliśmy nadzieję, że znów odezwie się
do mnie. Nie potrafiłem siedzieć cały czas w jednym miejscu, więc
postanowiłem pojechać do domu. Potrzebowałem odpoczynku w zaciszu
własnego mieszkania. Na szczęście nie znalazłem na wycieraczce żadne wiadomości. Jednam moje chwilowe odetchnienie nie trwało
zbyt długo, ponieważ po około godzinie, usłyszałem dźwięk
przychodzącego smsa. Kolejne zdjęcie, tym razem dziewczyna
wyglądała na nim jeszcze gorzej, ewidentnie zaczął ją katować.
Avenu
Street 987/657. Przyjdź sam.
Inaczej
dziewczyna zginie.
Pamiętaj,
że ja cały czas obserwuje.
Szybko
podniosłem się z fotela i wyszedłem z mieszkania. Pojechałem pod
podany w wiadomości adres. Na miejscu znajdowały się tylko jakieś
stare magazyny. Otworzyłem ten, który miał liczbę 987/657 i musiałem zakryć usta ręką. Zapach unoszący się w pomieszczeniu
był nie do wytrzymania, od razu wiedziałem, że to odór
rozkładającego się ciała. Otworzyłem na oścież drzwi i wszedłem do środka. Niepokoiłem się, że wewnątrz znajdę ciało
Etiennette, ale podświadomie wiedziałem, że to niemożliwe.
Zobaczyłem zawinięte najprawdopodobniej ciało. Podszedłem bliżej i dostrzegłem, że obok leży kolejna karteczka z wiadomością.
To
nie jest kolejna ofiara.
Zwyczajnie
mi przeszkodził.
Lepiej
nie mów swoim przyjaciołom o naszej małej tajemnicy.
Na
końcu drogi będzie czekała na ciebie nasza dziewczynka.
Od
ciebie zależy w jakim będzie stanie.
Czekaj
na kolejną wskazówkę.
Rozejrzałem
się po pomieszczeniu jeszcze raz i wyszedłem. Wyciągnąłem
telefon i zadzwoniłem do Davida, przekazałem miejsce mojego pobytu
i poprosiłem żeby zabrał zespół i przyjechał. Pojawili się już
po dziesięciu minutach.
-
Jason, co ty tutaj właściwie robisz?- zapytali chłopaki.- To
jakieś pustkowie.
-
Dostałem wiadomość- odpowiedziałem.- Ale nie ma w tym miejscu
niczego przydatnego dla naszej sprawy. Nie wiem po jaką cholerę
miałem się tutaj zjawić.
-
Może facet chciał cie dorwać- powiedział Charles.- Nie wiem co to
za psychopata i dlaczego kontaktuje się tylko z Tobą. Właściwie
kim jest nasza najnowsza ofiara?
-
Falco Andolfinii- powiedział Matt, - Jason, dlaczego tak zbladłeś?
-
Znałem tego mężczyznę- powiedziałem.- Prowadził jedną z
restauracji w okolicy, której mieszkali moi rodzice. Razem z żoną
często bywali w ich domu, ponieważ dla rozrywki grają w pokera.
-
Przepraszam, że to powiem, ale nie uważasz, że to dziwny zbieg
okoliczności, że zginął człowiek, który był przyjacielem
twojej rodziny? Psychol może mieć jakiś związek z twoją
przeszłością. Powiedz tylko szczerze, nie naraziłeś się komuś
kilka lat temu?- zapytał.
-
Charles, daj spokój- powiedział David.- Rozumiem, że to bardzo
dziwne, ale zastanów się co Jason może mieć wspólnego z
zamordowanymi kobietami.
-
Możecie nie zaczynać tej dyskusji?- poprosił Mikael.- Mamy kolejną
zamordowaną osobę i nadeszła najwyższa pora, żebyśmy coś z tym
zrobili. Wiem, że wszyscy żyjemy pod olbrzymią presją, ale takie przytakiwanie sobie nawzajem nic nie pomoże.
-
Mikael, spójrz na to z tej perspektywy, my musimy znosić ciągłe
znajdywanie nowych ciał, a w tym wszystkim wcale nie musi chodzić o
te kobiety tylko o Jasona- wybuchnął Charles.
-
Może tak, może nie- odpowiedział Mikael.- Teraz powinniśmy
przyjrzeć się ofierze, a nie zaprzątać sobie głowy jakimiś
bzdurami.
-
Masz dla nas coś konkretnego?- zapytałem, ignorując wszelkie
zaczepki Charlesa.
-
Znalazłem w kieszeni marynarki to- podał mi kartkę.
To
tylko przypadkowa ofiara.
Kiedy
mnie w końcu znajdziecie?
Czy
zdążycie to powstrzymać?
-
Facet zginął, tylko dlatego, że on chciał nas sprowokować-
stwierdził Matt.- Nie wydaje wam się, że sprawca jakby chciał
żebyśmy go w końcu dorwali? Tak jakby to była tylko jakaś głupia
gra.
-
Skoro on to tak traktuje, my musimy to tak potraktować tylko z uwzględnieniem najwyższej stawki, życia Etiennette- powiedział
David.- Trzeba w takim przypadku opracować jakąś strategię.
-
Jaką ty chcesz opracowywać strategię?- zapytał Charles.- Gdzieś
tam grasuje niezrównoważony morderca, który właśnie w tej chwili
może torturować niewinną kobietę, a my stoimy sobie jakby nigdy nic!- wybuchnął.- Mamy jakiś ślad? Mamy chociaż poszlakę?
Najmniejszą nadzieję, że znajdziemy ją jeszcze żywą, że facet
nie zabije jej i nie zniknie tak jak przed laty? Nie, na wszystkie
pytania, odpowiedź brzmi nie! Wiecie co ja mam tego serdecznie
dość!- nie czekając na naszą reakcję po prostu odszedł.
-
W pewnych kwestiach się z nim zgadzał- powiedział po chwili
milczenia Matt.- Lepiej pójdę z nim porozmawiać.
***
Wiedziałem,
że on ma racje. Wszyscy to wiedzieliśmy. Zadawaliśmy sobie takie
same pytania. Nie potrafiłem zdecydować czy podzielić się z nimi
swoimi spostrzeżeniami, ale jednocześnie przeczuwałem, że on cały
czas nas obserwuje i mimo że powinienem zachować zimną krew,
bałem się, że jeżeli nie zrobię tego czego on żąda mogę przysporzyć dziewczynie dodatkowych cierpień. Jako że sprawca
poinformował nas, że pan Falco był tylko przypadkową ofiarą, nie
wszczynaliśmy jakiś szczególnych działań, zostało tylko
powiadomić jego żonę, że jej mąż nie żyje. David wziął to zadanie wyłącznie na siebie, żebym nie musiał spojrzeć kobiecie
w oczy i powiedzieć, że jej mąż zginął tylko ze względu na to,
że nie zdążyliśmy złapać oprawcy. Zaczynałem odczuwać coraz
większą presje, ponieważ jak powiedział Charles również
wiedziałem, że chodzi w tym wszystkim o mnie. Sam dał mi to do
zrozumienia. Marzyłem tylko o tym żeby przestać myśleć i
wreszcie położyć się do łóżka. Jednak wiedziałem, że nie
mogę tego zrobić. Wyciągnąłem wszystkie dokumenty jakie udało mi
się zdobyć odnośnie dawnych spraw w Szwecji, jak i naszych
aktualnych i zacząłem wszystko studiować od początku. Nic
konkretnego nie odnalazłem, jednak nagle wpadła mi do głowy pewna
myśl. Wziąłem do ręki mój telefon i zacząłem zastanawiać się
nad numerem, z którego sprawca przysyłał do mnie wiadomości.
Główne pytanie brzmiało; skąd do diaska on zna mój numer? Liczby
wydawały mi się dziwnie znajome, nagle mnie olśniło.
-
Mam cie!- krzyknąłem, rzucając wszystko i wyszedłem. Właśnie
popełniłeś swój błąd, pozostało mi tylko namierzyć komórkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz