poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Rozdział 14

Otworzyłam oczy, miałam założoną opaskę byłam na dodatek zakneblowana i związana, jednak nie czułam bólu. Co się właściwie stało? Rozmawiałam z dwójką nieznajomych mężczyzn, tych policjantów, którzy zostali mi przydzieleni jako ochrona, później czekałam na nowego klienta, ale nagle... Co się stało, gdzie ja jestem?
- Wreszcie się obudziłaś- usłyszałam męski głos.- Myślałem, że przesadziłem ze środkiem- poczułam jak ktoś ściąga mi z oczu opaskę. Oślepiło mnie jasne światło.- Wiesz co teraz zrobimy?- zapytał, uśmiechnięty mężczyzna.
- Jesteś moim klientem?- zapytałam.- Nie musiałeś mnie wiązać ani kneblować, przecież to mój zawód, spełnię twoje najskrytsze fantazje.
- Oczywiście, że to zrobisz- powiedział.- O tak zrobisz to z największym oddaniem na jakie cie stać- te słowa zabrzmiały bardzo złowieszczo, jeszcze nie wiedziałam co się ze mną stanie.
- Proszę, powiedz czego sobie życzyć- nagle poczułam, że do oczu napływają mi łzy.- Skoro i tak mam to zrobić to dlaczego nie możemy mieć tego już za sobą?
- Nie maż się lepiej- ostrzegł mnie.- Boże, dlaczego wy zawsze takie jesteście, sprzedajne dziwki, ale kiedy przychodzi co do czego zawsze błagacie o życie, zrobiłybyście wszystko dla kilku dodatkowych minut tego nędznego żywota jaki prowadzicie tylko z własnego wyboru- zaczął bardzo powoli przechadzać się po pomieszczeniu. Jednak ty na razie jesteś bezpieczna- mimo usilnych starań odetchnęłam z ulgą.- Nie ma się jednak z czego cieszyć, ponieważ kiedy przestaniesz być mi potrzebna i tak będziesz musiała zginąć. Widziałaś jak wyglądam, jesteś największym zagrożeniem.
- Nie błagam- wykształciłam.- Nic nikomu nie powiem, będę milczeć jak grób, zresztą kto by mi uwierzył? Przed chwilą sam powiedziałeś, że jestem dziwką, takim jak ja nikt nigdy nie wierzy, same się sprzedajemy z własnej woli.
- Nigdy mnie nie przekonasz- odpowiedział.- Tak się składa, że śledztwo w sprawie zabójstw poprzednich dziewczyn prowadzi Jason Chamblers razem ze swoim przydupasem Davidem Flecherem, a oni zawsze ci uwierzą.
- Czyli chodzi ci o tych dwóch śledczych?- zapytałam.- W takim razie dlaczego były te wszystkie morderstwa?
- Nie powinno cie to interesować- powiedział.- Na twoim miejscu martwił bym się o siebie. Teraz pora żebyś coś dla mnie zrobiła.

***

Jak mogłem się spodziewać nie zastałem go w domu. Najprawdopodobniej był teraz z Etiennette, może nawet w tej chwili ją torturował. Niech to wszyscy diabli, przecież muszę coś zrobić. Wszystko wskazuje na to, że on tutaj jest. Musiałem wyważyć te cholerne drzwi i sprawdzić. Zawiasy puściły już przy trzecim naparciu na zamek. Jak się spodziewałem mieszkanie było puste, zawsze zdawało mi się, że on mieszka ze swoją dziewczyną. Jednak kiedy wszedłem do salonu, zyskałem pewność, że jest to zupełnie niemożliwe. Na ścianach i stole porozkładane było mnóstwo zdjęć młodych kobiet, najprawdopodobniej prostytutek sądząc po strojach i otoczeniu, w którym zostały wykonane fotografię. Widziałem w swoim zawodzie już wiele jednak to wytrząsnęło całkowicie moim światopoglądem. Wiedziałem już, że wszyscy mamy do czynienia z chorym psychicznie człowiekiem. Zastanawiające było tylko pytanie dlaczego, przecież z pozoru wydawał się całkowicie normalnym, w pełni zrównoważonym mężczyzną. Nadszedł czas żeby powiadomić o wszystkim Davida i ekipę. Wyjąłem telefon i już miałem wybierać numer kiedy usłyszałem za sobą męski głos.
- Spodziewałem się, że to właśnie ty, najwcześniej się zorientujesz. Długo na to czekałem- błyskawicznie się odwróciłem, ale od razu poczułem silny cios.- Dobranoc Jason.
- Gdzie się do diabła podziewa Jason?- zapytałem, kiedy od kilku już godzin nie mogłem się do niego dodzwonić. Miałem już serdecznie dość tej cholernej sekretarki.
- Jak to, Jason jeszcze nie wrócił?- wtrąciła Alice, kiedy weszła do gabinetu, w którym byli już obecni Charles i Matt.- Przecież był w biurze, widziałam jak wychodził.
- On już tutaj był?- byłem zdziwiony, Jason nigdy nie pozostawał poza zasięgiem, jeżeli już pojawiał się w pracy danego dnia.
- Przecież, wyraźnie mówię, że widziałam jak wychodził- powiedziała.- Nawet kazał ci przekazać, że jedzie sprawdzić pewien trop i jeżeli na coś natrafi, na pewno się z Tobą skontaktuje.
- Dziwne- powiedziałem.- Teraz zacząłem się denerwować. Skoro Jason miał sprawdzić jakiś trop, może to oznaczać, że teraz znajduje się w niebezpieczeństwie. Alice sprawdź proszę, ostatnie logowanie telefonu Jasona. Może uda nam się go namierzyć.
- Już się robi, David- pospiesznie opuściła gabinet.
- Myślisz, że Jasonowi mogło się coś stać, że namierzył tego mordercę i w pojedynkę, stanął z nim twarzą w twarz?- zapytał Charles.- Przecież to jak misja samobójcza.
- Myślę, że Jason wykazuje więcej samokontroli i zdrowych zmysłów- odpowiedziałem.- Miejmy nadzieję, że zwyczajnie chciał przeanalizować wszystko jeszcze raz i dlatego wyłączył telefon.
Nikt nic już więcej nie powiedział. Szczerze, osobiście byłem w stanie bardziej uwierzyć w przypuszczenia Charlesa. Wiedziałem, że Jason czuje coraz większą presję, związaną z tym śledztwem, szczególnie że sprawca ewidentnie kierował do niego swoje zbrodnie. Jakby bawił się z nim w kotka i myszkę. Wiele razy zastanawiałem się o co w tym wszystkim chodzi, jednak bałem się o to zapytać, ponieważ kiedy próbowałem Jason robił się coraz bardziej drażliwy. Minęło bardzo długie pół godziny zanim Alice, wróciła do gabinetu.
- Znaleźliśmy adres, telefon nadal się tam loguje- powiedziała, była dziwnie blada.- Jednak David, powinieneś wiedzieć, że to mieszkanie...- Nie czekałem, aż dokończy, musiałem sam zobaczyć.
- Alice, przecież to on tam mieszka- powiedziałem, nie wierząc własnym oczom.- Podałem kartkę, pozostałej dwójce- wszyscy już wiedzieliśmy, że Jason potrzebuje pomocy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz